„Bitcoin pójdzie na dno”, czyli Davos dyskutuje o przyszłości blockchaina
lut 5, 2019 at 23:55
Ryszard Czerwinski
Davos to miasto we wschodniej Szwajcarii, w kantonie Gryzonia. Nie od dziś jest ono znane z odbywającego się tam co roku Światowego Forum Ekonomicznego. To wydarzenie czyni je swego rodzaju „świątynią” inwestorów na rynku finansowym. Dnia 23 stycznia br. odbyła się tam debata na temat przyszłości technologii blockchain oraz zagadnień z nią związanych.
Dyskusja została zainicjowana przez krach cen bitcoina. „Wartość bitcoina mogłaby spaść do zera” – powiedział Jeff Schumacher, czołowy inwestor w dziedzinie kryptografii podczas debaty współorganizowanej przez telewizję CNBS. Po niezwykle dynamicznym dla rynku kryptowalut roku 2017 i wręcz nieprawdopodobnym 2018, kiedy wartość całego rynku przekroczyła 480 mld dolarów, przyszedł czas na spadek i to bardzo drastyczny (dla bitcoina miało to miejsce właśnie w środę 23 stycznia). Co gorsza, prognozy wciąż są spadkowe.
Jeff Schumacher sporo inwestuje w przedsiębiorstwa skoncentrowane na blockchainie. W trakcie dyskusji inny przedstawiciel branży Glenn Hutchins (prezes North Island) powiedział, że rola bitcoina w przyszłości może być skoncentrowana na gromadzeniu samej wartości bez ściśle zdefiniowanych rozwiązań na jej użycie. Po chwili dodał: „Znacznie mniej interesuje mnie inwestowanie w bitcoin jako jednostkę walutową lub ekwiwalent walutowy, a nawet blockchain jako księgę rachunkową. Myślę o wiele więcej o protokołach, innymi słowy, jaki jest protokół leży u podstaw tego, że niektóre tokeny są wartościowe, a inne nie.”
W przypadku bitcoina, blockchain jest zdecentralizowaną księgą działalności, która nie podlega wyłączności firmy lub jednostki oraz opiera się na zasadzie peer-to-peer. Jest obsługiwana przez ogromną sieć osób posiadających wyspecjalizowane komputery do nadzorowania przebiegów transakcji różnymi kryptowalutami. W razie potrzeby rozwiązują oni występujące problemy. Jednak bitcoin ma wiele problemów wynikających głównie z młodości całego rynku kryptograficznego, z których najbardziej odczuwalnym jest powolny czas transakcji przy wysokich kwotach. Schumacher powiedział, że branża próbuje obecnie stworzyć „otwarte zdecentralizowane systemy”. Będą to w istocie protokoły następnej generacji (w teorii ze zniwelowanymi „chorobami wieku dziecięcego”), na których przedsiębiorstwa będą mogły działać, podobnie jak dziś w systemie tzw. „chmury”.
Faktem jest jednak, że dla konsumentów usług systemów blockchain nie są ważne metody działania czy też czas ich implementacji w danym sektorze usług. Dla użytkownika liczy się przede wszystkim jak bardzo przydatne jest korzystanie z produktu. Hutchins podsumował: „Kiedy dzisiaj wyślesz wiadomość e-mail, nie myślisz o technologii, z której korzystasz. Oczywiście możesz usłyszeć, gdy mówimy o tym jaki protokół czy jakie rozwiązania technologiczne zostały tutaj użyte. Ostatecznie jednak nie dbasz o to co i jak się dzieje. Liczy się tylko to, że włożysz coś wartościowego, a coś równie lub bardziej zasobnego wyjdzie z drugiej strony. Nie będziesz się przejmował tym, jaka technologia została użyta, tylko tym, czy zarobiłeś. I wtedy właśnie wiesz, że odnieśliśmy sukces. Zadecyduje o tym zadowolenie klienta”.