Od kiedy ogłoszony został termin Brexitu, Unia Europejska i Wielka Brytania starają się uzgodnić między sobą, na jakich warunkach się on odbędzie. Z każdy miesiącem pojawiają się nowe problemy, chociażby podczas tworzenia umów handlowych, a jednym z poważniejszych konfliktów jest ten dotyczący przepływu towarów między Irlandią, a Irlandią Północną. Jak przekonuje jeden z czołowych brytyjskich polityków, do jego rozwiązania mogą przyczynić się nowe technologie.

Nie, nie chodzi tu o kody kreskowe, okulary rozszerzonej rzeczywistości, czy nawet drony zasilane energią słoneczną, lecz o ulubioną technologię każdego szanującego się entuzjasty nowych technologii, czyli blockchaina.

Philip Hammond, brytyjski Kanclerz Skarbu, uznał, że skoro rozproszona baza danych może rozwiązać wszystkie problemy – od globalnego ocieplenia do weryfikacji wieku – to uregulowanie kwestii handlowych na granicy Irlandii powinno być bułką z masłem. Zapytany na konferencji Partii Konserwatywnej, o możliwe sposoby rozwiązania problemu granicznego, odpowiedział, że aktualnie są dostępne technologie, które mogą pomóc. Jako pierwszą, która mu przychodzi na myśl, wymienił blockchaina, jednocześnie dodając, że nie uważa się za eksperta w jego dziedzinie.

Mimo braku obeznania w temacie, Kanclerz Skarbu nie musi się swoich słów wstydzić. Wciąż wielu przedsiębiorców i konsultantów związanych mocno z blockchainem ma problem, kiedy poprosi się ich o przekonywujące wytłumaczenie, co ta technologia rzeczywiście robi i czemu okaże się, w tym przypadku, tak rewolucyjna.

Jednak to, w jaki sposób, według niego, zdecentralizowana i trwała baza danych ułatwi przepływ dóbr przez granicę jest niejasne. W końcu, jak dotąd, jedyne wdrożenie blockchaina na wielką skalę miało miejsce, kiedy zapewniał on infrastrukturę bitcoinowi, gdzie, według ekonomisty Nouriela Roubiniego, przetwarzał kolejne transakcje, jak ,,wolny, wycieńczony dinozaur”.

Podczas prób kontaktu i pytań, dlaczego to właśnie blockchain miałby być rozwiązaniem, Skarbiec Państwa lakonicznie odpowiada: ,,Aktywnie rozważamy technologie, które mogłyby pomóc ułatwić handel przez granicę, między Irlandią, a Irlandią Północną, aby usprawnić proces weryfikacji dóbr, który może się skomplikować po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Te technologiczne rozwiązania pomogą nam uniknięciu utworzenia fizycznej infrastruktury na granicy”.

Wywnioskować z tej odpowiedzi można, że blockchain to tylko jedna z opcji branych pod uwagę przez brytyjski Skarb Państwa. Sama administracja nie ma jeszcze żadnych pomysłów kiedy ani w jakiej sytuacji ta technologia mogłaby się okazać pomocna, ale stara się nad tym pracować.

Bez wątpienia można sympatyzować z urzędnikami publicznymi, będącymi aktualnie pod oblężeniem akwizytorów blockchaina. W ostatnim czasie z dziennikarzami na wyspach kontaktuje się wielu nadpobudliwych ludzi związanych z PR, którzy opowiadają, jak z pomocą ich klientów, rządowe agencje – od HM Revenue and Customs do HM Land Registry – wdrażają blockchaina na dużą skalę. Same agencje na zapowiedzi Sekretarza Skarbu reagują raczej ziewnięciami i sugestiami, że jego entuzjazm jest trochę wyolbrzymiony.

Ironią jest to, że tak wielu z najbardziej entuzjastycznych propagatorów blockchaina to libertarianie, którzy wierzą, że kiedyś doprowadzi on do zlikwidowania banków centralnych, a potem samego rządu.

Na razie jednak blockchain jest czymś nowym, innowacyjnym. Ma szansę namieszać, jeśli chodzi o wiele dziedzin naszego życia – od gospodarki aż do wyborów. Nic dziwnego więc, że coraz więcej polityków stara się przypodobać entuzjastom tej technologii, w celu uzyskania ich poparcia. O ile ich intencje mogą nie być szczere, a raczej skierowane na zdobycie głosów, o tyle tak czy inaczej przyczynią się oni znacząco do implementacji i jeszcze większej popularyzacji blockchaina.