Jak blockchain zmienia gry komputerowe?
maj 15, 2019 at 20:27
Ryszard Czerwinski
Na świecie ponad 2,2 miliarda ludzi utożsamia się z pasją jaką są gry komputerowe (w tym również ja). Branża tej szeroko pojętej rozrywki poprzez spędzanie czasu przed komputerem jest szacowana na 108,9 miliarda dolarów i nieustannie rośnie między innymi przez możliwość zastosowania w niej łańcucha bloków. Zwiększenie bezpieczeństwa, czy też wprowadzenie nowych możliwości do wirtualnego świata nie tylko nastolatków to tylko niektóre korzyści. Przykładem firmy, która zdecydowała się na te rozwiązanie jest Mythical Games. Dołożyli oni bowiem pokaźną sumę pieniędzy do młodych startupów i planują zainwestować ten kapitał w opracowanie całej serii gier bazującej na blockchainie EOSIO. Byłyby to gry z t.zw. „własnością gracza”.
Początki bywają trudne…
Zaczęło się od gier CryptoKitties i HunterCoin, w których zastosowaną jednostką pozwalającą na ulepszenia były kryptowaluty. Druga z nich była starsza (2013r.) i była tak naprawdę portfelem i grą naraz, gdyż inwestowało się tam faktyczną walutę Huntercoin w ewolucję swoich bloków (tak, tych blockchainowych). CryptoKitties polegała natomiast na zbieraniu, hodowaniu i sprzedawaniu wirtualnych kotów za realne pieniądze. Oczywiście wymagała naszego wkładu, jednak rekordowa cena kota wyniosła 170 tys. dolarów! Obecnie gier tego typu jest więcej i wszystkie są dostępne na urządzenia mobilne z systemem Android (np. Spells of Genesis, Miner Simulator i Itadaki Dungeon). Są to jednak gry nastawione typowo na jak największy zysk, a nie przyjemność z gry, co doskwiera przeciętnemu graczowi. Jednak gry zmieniają się i ewoluują. Wielcy twórcy gier zaczynają odkrywać możliwości w grach opartych o blockchain…
Przyjemne z pożytecznym
Tutaj przykładem jest HashCraft od firmy Ubisoft (niestety wciąż w wersji beta). Zostajemy w niej upuszczeni na wyspę, którą możemy dowolnie eksplorować i zmieniać na nasze potrzeby. Jeżeli upublicznimy wyspę możemy pobierać drobne opłaty od graczy, którzy chcą ją odwiedzić lub wziąć udział w wydarzeniu przez nas stworzonym. Wirtualna waluta może pozostać w grze lub być wypłacona na prawdziwe pieniądze na koncie w banku. W dodatku zapis gry odbywa się w systemie blockchain, co oznacza, że nawet w przypadku wyłączenia serwera z naszą wyspą wciąż możliwym jest ją odzyskać.
Tyle, ile dusza zapragnie
Możliwości dla łańcucha bloków jest zatem wiele. Pierwszy z nich to udział graczy w zasobach gier. Do tej pory przedmioty i postacie z gier należały do jej twórców. Wynikało to z faktów przechowywania tych danych na serwerach. Jeśliby w to miejsce zastosować zdecentralizowany system rozproszonej księgowości pozwoliłoby to na udział graczy w wartości gry. To spowodowało by z kolei rozkwit handlu na rynkach i marketach danych platform (a zatem wzrosłaby również wartość tych wirtualnych aktyw). Ponadto transakcja peer-to-peer pozwoliłaby uniknąć typowych przekrętów i oszustw. Dokładając do tego flagową cechę blockchaina jaką jest bezpieczeństwo, mamy do czynienia z bardzo dobrze rokującą rewolucją w świecie gier.
Do unowocześnień poprzez wprowadzenie łańcucha bloków przymierza się wiele dużych firm takich jak Sony czy Microsoft oraz twórcy gier np. Epic Games. Duże emocje budzi ewentualna możliwość przenoszenia ekwipunku z jednej gry do drugiej w obrębie jednej platformy. W badaniu Worldwide Asset eXchange (WAX) 62 procent respondentów stwierdziło, że możliwość przenoszenia wirtualnych przedmiotów pomiędzy grami sprawiłaby, że wydatki na te przedmioty byłyby tego warte. A przecież innowacji w świecie wirtualnym pojawia się codziennie bez liku. W skrócie, nową granicą powoli staje się niebo.